Mokre ślady stóp na posadzce,
Kolejny ich tupot odbija się od złotych ścian.
Zamknięty w środku mały śmiech,
Który utknął w labiryncie ironii.
Kto spodziewałby się tego?
Szybkiego i bolesnego końca.
Zachodu słońca o świcie,
Jego światła w deszczu malowanym.
Ciepłe serce umiera szybciej,
Szybciej niż fala łez zalewająca cień.
Zastygnięte ciało zostawiono na mrozie,
Czy ono tego chciało?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz