środa, sierpnia 15, 2018

Biolchem czy human?


Wybór klasy w liceum to chyba jeden z najtrudniejszych wyborów życiowych jakie do tej pory miałam na horyzoncie. Do gimnazjum łatwo było się dostać, żadna klasa niedużo różniła się od innej, więc z tym  problemu nie było. Teraz jednak skończyłam owe gimnazjum i stoję przed progiem tak zwanej szkoły dorosłości czy dojrzałości.  Teraz przyszedł czas na to by zdecydować kim w życiu mam być, a bardziej jaki zawód mam wykonywać.
Wybór to niełatwa sprawa, zajmuje sporo czasu i zżera przy tym niezwykle wiele nerwów i energii. Nie pamiętam kiedy tak bardzo obawiałam się września lub gdy tak bardzo nie wiedziałam co mnie czeka. W końcu nigdy nie byłam w liceum, nie wiem co tam się tak naprawdę robi. Słyszałam jedynie takie słowa jak „delta”, „rozszerzenie” czy „po humanie będziesz pracować w Maku”. Tak więc godzinami się zamartwiam i wariuje.
Na początku próbowałam rozegrać to według zapotrzebowania, co mi się bardziej przyda? Chemia czy historia? Generalnie oba, bo i należy wiedzieć co z czym mieszać i jak nie powtarzać błędów przodków. 
Potem przyszedł czas na kasę, lekarz to dobrze płatny zawód, a dobry polonista musiałby napisać coś szczególnego by zarabiać tyle, co lekarz.
Wreszcie przyszedł czas na oceny, z czego dostanę lepszą ocenę? Z biologii czy historii? No i kółko zamknięte, z obu mam szóstkę. Co teraz zrobić?
Postanowiłam zrobić kilka testów licealnych z biologii i historii. Chemię i polski darowałam sobie, bo jako przedmiotów nie za bardzo je lubię. Test z biologii poszedł mi nie najgorzej, a z historii był istną porażką, bynajmniej jak na moje ambicję i ‘umiejętności’.
Na końcu przemyślałam sobie na czym tak naprawdę mi zależy i kim przez te 16 lat chciałam być.
Jako dziewczynka, standardowo, chciałam być nauczycielką, mamą też, ale na to poczekam jeszcze trochę. Kiedy trochę podrosłam i przestałam być małą księżniczką to chciałam być prawnikiem. Możliwe, że nie do końca wiedziałam co ten zawód oznacza, ale z filmów wiedziałam, że prawnicy to eleganccy i poważni ludzie, czyli tacy jacy podobali mi się najbardziej. Rok później jednak poszłam w skrajnie inną stronę i chciałam być kardiologiem lub pediatrą. Założyłam nawet własny zeszyt i prowadziłam tam niezwykle chaotyczne, lecz lekarskie notatki.
W 6 klasie podstawówki trochę zboczyłam z kierunku medycyny, choć nie tak bardzo. Zapragnęłam być dietetykiem i leczyć oraz pomagać ludziom w ich odżywianiu, niezbyt sprawdziłam się jako dietetyk mojej mamy, więc porzuciłam również to.
Kiedy poszłam do 1 klasy gimnazjum nagle zmieniłam moje myślenie, z fizycznego zdrowia ludzi przeszłam na psychiczne zdrowie, chciałam zostać psychologiem. Kupiłam wielką książkę, która swoją drogę kosztowała niemało i studiowałam ją. Trwało to ponad pół gimnazjum, jednak gdy w wakacje przed ostatnią klasą myślałam jakie liceum brać pod uwagę i na czym się skupić na egzaminach gimnazjalnych wybrałam… Technikum. I zanim ktoś powie, że technikum jest nie dla nieuków, powiem że wcale tak nie jest i to zwyczajna ludzka głupota.
Zawód architekta krajobrazu wiązał się z matematyką, która nigdy nie była moją mocną stroną. Miałam czwórki, czasem nawet piątka się zdarzyła, choć jednak częściej trójka,  więc wychodzi na to, że nie byłam w tym mistrzem. Marzenia, a bardziej pragnienie jednak zostało. Cały rok szkolny chodziłam na dodatkowe zajęcia z biologii, robiłam dodatkowe prezentacje, projekty, starałam się jak najbardziej mogła. Inne przedmioty nie były dla mnie tak ważne jak biologia, więc to z tej szóstki byłam najbardziej dumna na koniec roku szkolnego. Bądź co bądź, przy zgłaszaniu się do szkół ostatecznie nawet nie aplikowałam do technikum. Po rozmowach z rodzicami uświadomiłam sobie, że jestem też dobra z języków, których przez te kilkanaście lat miałam sporo. Uczyłam się oczywiście angielskiego, niemieckiego, francuskiego, minimalnie, wręcz niezauważalnie rosyjskiego, przez kilka dni włoskiego, a także, według masy ludzi nieprzydatny, koreański.
Z tego powodu moją pierwszą preferencją była klasa lingwistyczno-prawna, a drugim kochana klasa biologiczno-chemiczna. Po wysłaniu i zaniesieniu zgłoszenia do szkoły nie było odwrotu. Choć miesiąc dzielił zgłoszenie od wyniku to wiele się zmieniło. Żałowałam i chyba wciąż żałuje, że nie dałam odwrotnie preferencji, bo mimo że lubię języki, prawo i historię  niekoniecznie, to kocham biologię i (nie)koniecznie chemię.
Podsumowując, nie mogę udzielić nikomu rady jak tak naprawdę wybrać liceum to może moja krótka historia komuś pomoże w tak trudnym wyborze jak profil w liceum.

Irala Ira :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zapach wiosny

Jak pachnie wiosna? Dla mnie to nie jest jeden konkretny zapach, który pojawia się każdego roku. Czasem jest to zapach   gorzkiej kaw...